Gwałtowny i niespodziewany ból zęba psuje nam dzień, zmuszając do udania się do znienawidzonego od dziecka stomatologa. Tam dowiadujemy się, że próchnica bolącego zęba posunęła się tak daleko, że potrzebne będzie leczenie kanałowe. Z przerażeniem słuchamy wyjaśnień lekarza, na czym ono polega i jedno już wiemy… nie będzie to przyjemne i na pewno będzie bolało… ale czy na pewno?
Co to są kanały?
Żeby zrozumieć czym jest leczenie kanałowe, trzeba się zapoznać nieco z anatomią zęba. Składa się on z korony (czyli części widocznej po otwarciu jamy ustnej), która pokryta jest szkliwem, czyli najtwardszą tkanką ludzkiego ciała. Przykrywa ono i chroni zębinę, twardą substancję, z której zbudowany jest cały ząb. Wewnątrz niej znajduje się zamknięta przestrzeń, która w koronie zwana jest komorą zęba. Korzeń lub korzenie to elementy zęba tkwiące w kościach szczęk, utworzone z zębiny, posiadającej wewnątrz przestrzenie nazywane kanałami korzeniowymi. One i komora zęba wypełnione są przez miazgę zęba, która zawiera żywe komórki, naczynia krwionośne i włókna nerwowe. Jest ona częścią „czuciową” zęba.
W momencie powstania ubytku próchnicowego, miazga zostaje wystawiona na drażniące działanie pokarmów, a także toksyn bakteryjnych. Pojawia się ból, na początku przemijający. W miarę upływu czasu i powiększania się ubytku, dochodzi do nieodwracalnych zmian w miazdze, powodujących silny nieprzerwany ból. Jedyną metodą leczenia jest wówczas usunięcie całości miazgi z komory zęba i kanałów korzeniowych oraz zastąpienie jej materiałem, uniemożliwiającym zasiedlanie pustej przestrzeni przez bakterie. Na tym pokrótce polega leczenie kanałowe.
Wszystkie artykuły w Serwisie DomenaZdrowia.pl mają wyłącznie cel edukacyjno-poznawczy i w żadnym wypadku zawarte w nich wskazania nie mogą zastąpić wizyty lekarskiej czy uznanej metody leczenia. W przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Administrator Serwisu nie ponosi żadnej odpowiedzialności z powodu wykorzystania informacji zawartych w Serwisie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego artykułu